14 sierpnia 1947 roku załadowano nas na brytyjski transportowiec wojskowy „Clan Lamont”. Żegnał nas pułk ze Scottish Command i osobiście, w języku polskim, lord James Stuart. [...]
20 sierpnia 1947 roku „Clan Lamont” zacumował przy nabrzeżu w Nowym Porcie w Gdańsku i rozpoczęło się wyokrętowanie repatriowanych żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych oraz wyładunek ich bagażu. Przeważnie były to wojskowe brezentowe toboły i worki, w których żołnierze przewozili swój dobytek, odpowiednio oznaczone nazwiskiem i stopniem wojskowym właściciela. Na nabrzeżu oczekiwały rodziny powracających żołnierzy. Zauważyłem z pokładu moich rodziców, którzy przyjechali z Borów Tucholskich. Przywitanie z nimi mogło trwać jednak bardzo krótko, gdyż kierowano nas od razu do punktu repatriacyjnego znajdującego się w barakach, w tak zwanym „Narwiku”. Tam każdy repatriant był rejestrowany i otrzymywał od Państwowego Urzędu Repatriacyjnego (PUR-u) tymczasowy dokument tożsamości. Z niemałym niepokojem oczekiwałem na swoją kolej do przejścia tej procedury rejestracji, gdyż nie miałem wątpliwości co do ścisłych związków między PUR-em a Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego. Gdy zostałem wywołany, stanąłem przed komisją złożoną z trzech osób, z których jedna była kobietą. Mieli przed sobą pełną dokumentację dotyczącą mojej osoby, łącznie z kartą, w której zapisane były informacje dotyczące mojej służby w wojsku, począwszy od września 1939 roku – ze służbą w AK i internowaniem w łagrze. Komisja zaczęła mnie szczegółowo przesłuchiwać, przypuszczalnie z zamiarem skonfrontowania tego, co mówię, z tym, co wynikało z dokumentów. Szczególnie interesował ich mój nielegalny wyjazd z Polski. Odczuwałem ich nieprzyjazny, jeżeli nie wręcz wrogi stosunek do mojej osoby, miałem wrażenie, że najchętniej by mnie od razu zamknęli. W pewnym momencie tego przesłuchania powiedziałem, że to wszystko, o co pytają, zeznałem już w konsulacie w Londynie i wracam do Polski na podstawie amnestii. Ostatecznie wydali mi zaświadczenie numer 896357, ważne na czternaście dni, na formularzu Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Łodzi. W ciągu trzech dni po przybyciu do miejsca zamieszkania miałem zameldować się na Milicji Obywatelskiej.
Gdańsk, 20 sierpnia
Jan Łopuski, Pozostać sobą w Polsce Ludowej. Życie w cieniu podejrzeń, Rzeszów 2007.